poniedziałek, 2 września 2013

Czas na weki

Końcówka lata zawsze kojarzy mi się z robieniem weków. W moim rodzinnym domu mama spędzała długie godziny na przygotowywaniu przetworów z działkowych warzyw i owoców. Powiem nieskromnie, że wg. wielu osób jest w tym mistrzynią. Wyczarowuje niezwykle smaczne dżemy, powidła, sałatki warzywne, przeciery pomidorowe i ogórki pod wszelkimi postaciami.
Ja dopiero się uczę i próbuję doścignąć wzór (choć i tak wiem, że przetwory mamy to ideał, który ciężko przebić). Sierpień minął mi pod znakiem przetworów ogórkowych. W tym roku dominowały ogórasy w zalewie musztardowej, bo takie najbardziej smakują mojemu M.




Mój łakomczuch nie pozwolił wszystkim słoikom doczekać do zimy, stąd też wiem, że przetwory się udały :)





W przeciągu ostatnich dni udało mi się zrobić również przepyszny, domowy w 100% naturalny keczup a dziś jeszcze zabieram się za powidła śliwkowe. Uważam, że w ramach możliwości trzeba wykorzystać smaczne, sezonowe warzywa i owoce i wyczarować z nich pyszności, które dostarczą nam trochę witamin oraz będą uprzyjemniać posiłki zimową porą.
Ja uciekam do śliwek, a Wam życzę miłego wieczoru!

czwartek, 22 sierpnia 2013

Majeranek

Używacie ziół? Znacie ich właściwości? Ja od dłuższego czasu interesuję się leczniczymi walorami ogólnie dostępnych ziół, bo choć powszechnie wiadomo, że są zdrowe, to większość z nas tak naprawdę nie bardzo się na tym zna i nie docenia tych skromnie wyglądających roślinek.
Ostatnio bardziej zainteresowałam się m. in. majerankiem. 



Większości z nas to niepozorne zioło kojarzy się przede wszystkim z kuchnią. Dodajemy je do ciężkostrawnych potraw warzywnych i mięsnych. Oczywiście ma to medyczne uzasadnienie, gdyż majeranek pobudza wydzielanie soków żołądkowych, działa ściągająco, zmniejszając nadmierną fermentację w przewodzie pokarmowym, zapobiega wzdęciom i ułatwia trawienie.
Jednak mało kto wie, że majeranek idealnie sprawdza się też w leczeniu przeziębienia, doskonale rozgrzewa i działa przeciwzapalnie. Ponadto zmniejsza przekrwienie błony śluzowej nosa i ułatwia oddychanie. Lecznicze działanie posiada zarówno zioło świeże, jak i suszone, gdyż wysuszony majeranek nie traci swych aromatów i nadal wydziela mnóstwo leczniczych olejków eterycznych.
Używamy go w następujący sposób:

Napar z majeranku:
1 łyżeczka suszonego majeranku
1 szklanka wrzątku
1 łyżeczka miodu
Majeranek zalać wrzątkiem i pozostawić pod przykryciem ok. 10 min. Przecedzić napar. Dodać miód i wymieszać. Należy pić filiżankę naparu 3 razy dziennie.

Inhalacje na katar:
1 łyżeczka suszonego majeranku
1 szklanka wrzątku
Majeranek zalać wrzątkiem i pozostawić na 5 min pod przykryciem. Zdjąć przykrycie, odczekać 1-2 min. Wdychać ostrożnie opary nosem, wydychać ustami.

Maść majerankowa:
Innym sposobem wykorzystania majeranku w walce z katarem, jest użycie go do przyrządzenia domowej maści. Działała antybakteryjnie, ściągająco i przeciwzapalnie.
Sporządza się ją tak:
Majeranek utrzeć w proporcji jeden do jednego z masłem (nie solonym), pozostawić do następnego dnia. Przetopić na maleńkim płomieniu i odcisnąć przez płótno, uzyskując zielonkawy tłuszcz. Pozwolić, by masa skrzepła, smarować zakatarzony nos z zewnątrz i od środka. Maść pomaga także na stłuczenia i opuchnięcia. Idealna zarówno dla malutkich dzieci jak i dla dorosłych.



Myślę, że nie doceniamy ziół, które są w okół nas. A przecież ich uprawa jest banalnie prosta, wystarczy parapet, doniczka, nasionka, trochę ziemi i cierpliwości. Mój doniczkowy majeranek wygląda tak:


(a oprócz niego na balkonie panoszy się mięta, bazylia, tymianek, lubczyk i rukola). Uwielbiam jego zapach i orzeźwiający smak!
A jak to wygląda u Was? Lubicie zioła? Jeśli tak to jakie najczęściej używacie i do czego?
pozdrawiam cieplutko

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Hortensje





Dziś dosłownie na chwilkę. 
U mojej szwagierki na ogródku rosną przepiękne hortensje...nie mogę oczu od nich oderwać, tworzą niebiesko-różowo-fioletowy busz. Ania zlitowała się nade mną i podarowała mi kilka kwiatów. Czy ktoś z Was trzymał hortensje w wazonie i zna sposób, by jak najdłużej cieszyć się ich widokiem? Jeśli tak, to poproszę.


A przede mną wekowanie ogórków, które aktualnie moczą się w zimnej wodzie. Znacie może jakieś przepisy na smaczne przetwory? Będę wdzięczna za podesłanie.
Miłego wieczoru!

środa, 31 lipca 2013

Trochę Rossmannowych nowości

Pozostając przy temacie urody, pokażę kilka kosmetyków, które nabyłam podczas wizyty w niemieckim Rossmanie. W trakcie zakupów zwracałam głównie uwagę na kosmetyki, które nie występują w naszych sklepach lub są to nowości, które być może dopiero za jakiś czas pojawią się na naszych półkach.



1. Delikatna Pianka do mycia twarzy z ekstraktem z żurawiny i nasion kiwi

Pianka o delikatnym działaniu i owocowym zapachu, łagodnie oczyszczająca twarz z pozostałości makijażu, nadmiaru sebum oraz innych zanieczyszczeń. Używam jej każdego dnia rano po przebudzeniu oraz wieczorem podczas demakijażu. Pozostawia twarz miękką, nawilżoną, nie powoduje pieczenia ani ściągnięcia skóry. Posiada wygodny aplikator z pompką. Jeśli będzie to możliwe, kupię ją ponownie.

2. Witaminowy peeling do twarzy z ekstraktem z żurawiny

Jest to peeling, który przypadł mi do gustu, z tego względu, że ma dość wyczuwalne ścieralne drobinki. Dzięki temu mam wrażenie że naprawdę działa i usuwa zrogowaciały naskórek z mojej twarzy.

3. Chusteczki do demakijażu z ekstraktem z aloe vera - edycja limitowana

Wg. mnie działają zdecydowanie łagodniej niż standardowa aloesowa wersja. Nie powodują szczypania czy zaczerwienienia twarzy. Poza tym posiadają przyjemny, lekko kwiatowy, lekko morski zapach i co najważniejsze dobrze i szybko usuwają makijaż z twarzy.

4. Balsam do ciała z limetką i agawą


Uwielbiam ten balsam. Jest idealny na upały, gdyż jest lekki, szybko się wchłania, a do tego ma obłędny, limonkowy, orzeźwiający zapach. Mam nadzieję, że pojawi się na polskich półkach, bo już żałuję, że kupiłam tylko 1 opakowanie. 

5. Brzoskwiniowa seria do twarzy:


Z tego co kojarzę, z serii brzoskwiniowej na polskich półkach dostępny jest tylko krem tonujący, który akurat moim ulubieńcem nie jest. Mam zbyt ciemną karnację i nie widzę u siebie działania brązującego czy też kryjącego. Używam go w weekendy spędzane na łonie natury i gdy nie muszę robić pełnego makijażu.
Poza tym jednym kremem, cała brzoskwiniowa seria przypadła mi do gustu, a najbardziej pianka do mycia twarzy. Kremy na dzień i na noc mają po prostu działanie pielęgnujące oraz nawilżające i nie wyróżniają się niczym szczególnym.


6. Kosmetyki kolorowe


Nigdy wcześniej nie używałam kolorowych kosmetyków do makijażu Alterry. Jako, że cena była bardzo zachęcająca, postanowiłam spróbować. Kupiłam Podkład z ekstraktem z granatu i proteinami jedwabiu oraz Brązujący puder do twarzy. Powiem szczerze, że jestem bardzo mile zaskoczona jakością obu produktów, bo jak za tę cenę (3-4 euro) to nie spodziewałam się po nich zbyt wiele. Pudru używam teraz właściwie codziennie, posiada mikroskopijne złote drobinki, które bardzo ładnie rozświetlają twarz. Jak widać można kupić dobry, naturalny kosmetyk do makijażu za niewielką cenę. Czekam aż nasz Rossmann wzbogaci się o Alterrową kolorówkę, będę mogła wtedy przetestować więcej ich produktów.
A może któraś z Was używała coś godnego polecenia?

Ostatnia rzecz, jaką kupiłam, zachwyciła mnie opakowaniem:


Podejrzewam, że mało kto spodziewa się, co kryje wnętrze tego ślicznego metalowego etui


Otóż w środku znajdują się wkładki higieniczne. Pudełko nie jest duże, bez problemu zmieści się w standardowej torebce, do tego jest praktyczne i w kilku wzorach do wyboru. Cena: ok 1,5 euro. Dzięki takim gadżetom życie staje się przyjemniejsze :)

piątek, 26 lipca 2013

Alverde - testujemy

Jak już wiecie z moich wcześniejszych "urodowych" postów, staram się używać tylko kosmetyków naturalnych, bez parabenów, silikonów i innych niepotrzebnych, chemicznych dodatków. Póki co ta zmiana bardzo mi służy i nie mam zamiaru wrócić do tzw. drogeryjnych kosmetyków.
Jakiś czas temu będąc w Niemczech skusiłam się na zakupy w sieci drogerii Dm. To sieć podobna do znanego nam Rossmanna, posiadająca w swoim asortymencie linię naturalnych kosmetyków pod nazwą Alverde. W przeciwieństwie do rossmannowej Alterry, mają naprawdę bardzo bogatą ofertę i uważam, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Do tego ceny są zdecydowanie przystępne. Jedyny minus, że u nas można je kupić właściwie tylko na allegro lub w sklepach internetowych, gdzie oferowane są w wyższych cenach niż w sklepach stacjonarnych.
Powiem szczerze, że jeszcze nie wszystkie kosmetyki Alverde które wtedy kupiłam, zdążyłam przetestować. Wynika to z faktu, że nie lubię mieć otwartych na raz np. 5 kremów do twarzy czy 3 szamponów. Opiszę te, które są obecnie na mojej półce w łazience.

1. Alverde - Matujący krem z ekstraktem z pereł 3 w 1



Wg. zapewnień producenta, krem zawiera wyciąg z pereł, naturalne wyciągi roślinne oraz ekstrakt z morskich wodorostów, dzięki czemu pielęgnuje, nawilża i odżywia skórę. Nie zauważyłam by miał wybitne działanie matujące, ale używam go od ok. 2 tygodni, gdy za oknem pełnia lata, więc cera szybciej zaczyna się błyszczeć niż np. jesienią. Natomiast dobrze nawilża, twarz po nim jest miękka i miła w dotyku. Cena: 3,25 euro.

2. Tonik z wyciągiem z alg morskich




Tonik przeznaczony do skóry normalnej i mieszanej, ma za zadanie odświeżyć i oczyścić skórę i wg mnie spełnia swoją funkcję. Twarz po jego użyciu jest miła w dotyku, nie ma uczucia ściągnięcia. Cena: 2,75 euro.


3. Mydło w płynie Czarny bez i Akacja



Używam go jako mydło do mycia rąk, uzupełniam nim ozdobny pojemnik znajdujący się na umywalce. Wg. mnie jest idealne: pięknie pachnie, bardzo dobrze się pieni, nie wysusza skóry dłoni. Cena: 1,25 euro.

4. Mleczko do demakijażu oczu z wyciągiem z nagietka



Póki co, to jedyny produkt Alverde, który nie do końca mi pasuje. Być może dlatego, że przywykłam już do płynów micelarnych, które szybciej i delikatniej zmywają makijaż niż mleczko. Stosuję go właściwie wtedy, gdy mam na twarzy już wieczorne resztki makijażu, gdyż z mocniejszym makijażem nie radzi sobie zbyt dobrze, na dodatek oczy szczypią, gdy użyję go zbyt dużo. Cena: 1,95 euro.

Przetestowane przez M.:

5. Alverde - Szampon z Kofeiną



Producent zapewnia, że dzięki zawartej kofeinie i mentolu szampon aktywuje cebulki włosów, pomagając wzmocnić włosy, które zaczynają wypadać na skutek naturalnego starzenia się .


Roślinna receptura z wyciągiem z zielonej kawy dba o większą objętość włosów i pielęgnuje je, aby były zadbane i zdrowe.
Szampon pieni się mniej niż zwykłe szampony drogeryjne, ma dość przyjemny zapach, dobrze się spłukuje, a włosy po jego użyciu są miękkie w dotyku. Cena: 1,95 euro.
Kosmetyki do włosów Alverde opisywałam też TU

7. Linia kosmetyków dla mężczyzn:


W jej skład wchodzi m.in. Szampon, Balsam do ciała i Nawilżający krem do twarzy. Wszystkie te kosmetyki mają dość mocno wyczuwalny ziołowy, męski zapach, dobrze nawilżają i pielęgnują męską skórę i włosy. M. był z nich zadowolony.
Szkoda, że w Polsce jest tak niewiele dostępnych naturalnych kosmetyków dla mężczyzn, do tego w przystępnej cenie. Cena - szampon: 1,95 euro, balsam do ciała: 1,95 euro, krem do twarzy: 3,25 euro.

piątek, 5 lipca 2013

Heringsdorf

Trochę z opóźnieniem umieszczam ten wpis, gdyż od pobytu w Heringsdorf minęły prawie 3 tygodnie.
Herinngsdorf to miejscowość sąsiadująca z Ahlbeck, jednak jest ona większa, bardziej rozległa. Razem z ościennymi kurortami tworzy tzw. cesarskie uzdrowiska. Nazwę tę uzyskały dzięki licznym odwiedzinom najbardziej znanych cesarzy Niemiec - Wilhelma I, Wilhelma II, Fryderyka III. Bywał tutaj także cesarz Austro- Węgier. Czasy cesarskie, przypominają do dziś  istniejące liczne hotele i pensjonaty, które powstały w okresie wilhelmowskim. Obecnie, odnowione i zmodernizowane, cieszą oczy turystów. 







Heringsdorf znajduje się jedno z najdłuższych w Europie molo, mające 508 m długości. W budynku tym mieści się muzeum muszli, kino, kawiarnia, restauracja, fitness-center, liczne sklepiki, a także letniskowe mieszkania.


 W poprzednich postach wspominałam o tym, że u naszych zachodnich sąsiadów nie zauważymy raczej zbitych z czego popadnie budek, można za to spotkać sklepiki stylizowane np. na kosze plażowe. Zdecydowanie przyjemniej kupić np. rybkę w takim miejscu, niż w zaniedbanym baraku. A jak Wy uważacie?



środa, 26 czerwca 2013

W Ahlbeck

    Pamiętam moją pierwszą wizytę w Ahlbeck...To były lata 90-te, w garści miałam swój pierwszy paszport, a w portfelu trochę marek. Byłam akurat nad morzem na wakacjach i korzystając z bliskości zachodniej granicy, pojechałam na zakupy do Ahlbeck. Od Świnoujścia to zaledwie 5 km. Nie zwiedzałam wtedy miejscowości....wystarczająco egzotyczny był supermarket ;) Pamiętam przejście graniczne i kontrole paszportowe...
Teraz rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. O tym, że jesteśmy po stronie niemieckiej dowiadujemy się dzięki reklamom i dobremu asfaltowi na drodze :).
Uważam, że każdy kto wypoczywa w Świnoujściu, powinien choć na kilka godzin odwiedzić sąsiednie niemieckie miejscowości. Jakże one różnią się od naszych....
Pierwsze co bije w oczy, to przysłowiowy już niemiecki ład i porządek. W zabudowie dominują XVIII i XIX wieczne, zadbane kamienice, większość z nich to obecnie hotele lub pensjonaty. Do odpoczynku zachęcają przytulne knajpki i cukiernie. Wzdłuż plaży w Ahlbeck, a także przez 2 kolejne miejscowości (Heringsdorf i Bansin), ciągnie się długa piękna promenada. Wzdłuż niej stoją najbardziej reprezentatywne budynki, jest też miejsce dla spacerowiczów i dosyć szeroka ścieżka rowerowa.






Pamiętacie, być może z czasów dzieciństwa, kosze plażowe, które były stałym elementem naszych plaż? Bardzo żałuję, że w większości zniknęły. Jednak tu, po niemieckiej stronie, takie kosze to norma. Mało tego, w sąsiednim Heringsdorfie znajduje się jedna z pierwszych fabryk takich koszy.




Co mnie jeszcze urzekło w Ahlbeck? Może to przyziemne, ale warte uwagi. Tuż przy plaży, co ok 200-300 m znajdują się bezpłatne murowane toalety. Wyposażone w prysznice, pomieszczenia dla matki z dzieckiem oraz dla niepełnosprawnych. Przy większości z nich są też pojemniki z woreczkami na zwierzęce odchody. Dlaczego o tym wspominam? Bo przy naszych plażach, jeśli już znajdą się toalety, to z reguły są one płatne, a ich czystość i tak pozostawia wiele do życzenia. O braku pryszniców nie wspomnę. Smutna ta nasza rzeczywistość, mam jednak nadzieję, że może za jakiś czas zaczerpniemy w tej kwestii wzorce z zachodu.
Póki co marzy mi się, by podobnie piękne i zadbane budynki cieszyły nasze oczy w polskich nadmorskich miejscowościach, bo przecież u nas też jest pięknie, trzeba się tylko o to piękno zatroszczyć.





czwartek, 20 czerwca 2013

Z wizytą na wyspie Uznam



Ostatni weekend spędziliśmy dość intensywnie. Wybraliśmy się na wyspę Uznam, a dokładnie do Świnoujścia, choć przy okazji dużo czasu spędziliśmy u naszych zachodnich sąsiadów. To nie była nasza pierwsza wizyta w Świnoujściu, byliśmy tu chociażby rok temu przy okazji pobytu w Międzyzdrojach, a potem w sierpniu podczas podróży do Danii. Jednak nigdy nie spędziliśmy tu więcej niż 1 dzień. Postanowiłam to zmienić.
Okazja była dobra, gdyż zbliżała się kolejna rocznica naszego ślubu, prognozy pogody też były optymistyczne. Nie namyślając się długo, zarezerwowałam noclegi w bardzo sympatycznej Willi Magnolia, blisko pięknej świnoujskiej promenady nadmorskiej. Jeśli ktoś z Was będzie szukał kiedykolwiek noclegu w Świnoujściu, to polecam serdecznie to miejsce.



Powiem szczerze, że Świnoujście (a przynajmniej jego część uzdrowiskowa) przywróciło moją wiarę, że nasze nadmorskie miejscowości mogą być ładne, interesujące, nie straszące chińską tandetą i bylejakością. Zwiedziłam już sporo nadbałtyckich miasteczek i mogę uczciwie stwierdzić, że oprócz pięknych plaż, niespecjalnie mamy się czym pochwalić. Właściwie wszędzie (może poza Trójmiastem) straszą baraki pozbijane z czego popadło, oferujące chińską tandetę, śmieciowe jedzenie i inne atrakcje nie mające nic wspólnego z polskością.  Wiem, że to nie jest ogół, ale proszę mi w takim razie wskazać choć jedną miejscowość, gdzie nie czekają na nas takie rewelacje. U nas ładne budynki z historią zasłonięte są przez wielkie banery reklamowe lub budki z hamburgerami. Nie raz zastanawiałam się dlaczego tak jest, czy władzom gmin nie zależy by u nas było ładnie, klimatycznie i zawsze dochodzę do wniosku, że wszystko prawdopodobnie rozbija się o pieniądze. To przykre, bo myślę że nie tylko mi odpoczywało by się milej w miejscu, gdzie nie sprzedaje się tandety w barakach z dykty i blachy, tylko np. w ładnych drewnianych domkach czy wymurowanych pawilonach, gdzie panuje czystość i porządek, a co kilka metrów stoi kosz na śmieci (co niestety jest rzadkością); w miejscu gdzie zadbane i klimatycznie urządzone kawiarenki, bary czy restauracje zachęcają nas do odwiedzin smakowitym zapachem a nie odstraszają przepalonym olejem. Rozmarzyłam się...jednak wiem że to wszystko tak naprawdę da się zrobić, potrzeba tylko dużo pracy i szczerych chęci, zarówno władz jak i właścicieli nadmorskich lokali.
W Świnoujściu znalazłam miejsce, które zachęca zarówno wystrojem, asortymentem jak i sympatyczną obsługą. To Cafe Kredens. Podają tam wyśmienitą kawę oraz wiele rodzajów ciast, naprawdę pysznych.


 



Nadmorska promenada w Świnoujściu jest naprawdę na europejskim poziomie. Odrestaurowane kamienice, nowe apartamentowce, co krok stylowe ławeczki zachęcające do wypoczynku a także, co mnie bardzo cieszy, parkingi dla rowerów. Zresztą rowerzystów jest tu całe mnóstwo, często to goście z zagranicy, jednak mam nadzieję, że naszych w sezonie też przybędzie.




 


Świnoujście pięknieje i zachęca do odwiedzin, podejrzewam, że bierze przykład z zachodnich sąsiadów. Ale o tym już następnym razem...