sobota, 22 grudnia 2012

Przedświąteczne śniadanie, podróż i życzenia



      Wczoraj był u mnie pierwszy dzień świątecznego urlopu. Miałam w planach długo pospać, ale mój organizm chyba miał inne plany, gdyż ocknął się przed 7.30 i za nic nie dało się go oszukać, że jest środek nocy :) Jako, że M. smacznie spał, postanowiłam zrobić mu niespodziankę i uczcić nasz urlop przedświątecznym śniadaniem. Upiekłam własnoręcznie zrobione bułeczki, był też sok ze świeżych pomarańczy a nawet truskawki! 








 


Śniadanko oczywiście było pyszne. Jednak zapach pieczonych bułek to jest coś, co potrafi obudzić największego nawet śpiocha :)








    Ostatnie 2 dni obfitowały w sprzątanie, drobne przedświąteczne zakupy i oczywiście pakowanie prezentów. Nie zdążyłam niestety zrobić zdjęć, może uda mi się je uwiecznić pod docelową choinką w domu rodziców.
Za kilka godzin ruszamy w drogę na drugi koniec Polski, przed nami co najmniej 7 h podróży. Tuż przed samymi Świętami nie będę miała dostępu do internetu, dlatego już dziś chcę życzyć wszystkim pięknych, śnieżnych Świąt, spędzonych w otoczeniu kochających nas osób. Świąt magicznych, przepełnionych śmiechem i radością, z kolędami w tle. Koniec świata nie nastąpił, możemy zacząć świętować :)
Wesołych Świąt Kochani!!!


środa, 19 grudnia 2012

Oberżynowo mi...




         U mnie dziś bardziej jesiennie choć za oknem zima w pełni. A to za sprawą bakłażana, zwanego również oberżyną, który nieodmiennie z jesienią mi się kojarzy. Nie wiem czy wiecie, ale mieszkańcy Bliskiego Wschodu wierzą, że ze względu na cenne wartości odżywcze, jedzenie bakłażanów gwarantuje długie życie. Natomiast Grecy i Włosi uważają bakłażan za afrodyzjak. Być może jest w tym trochę racji, ponieważ warzywo zawiera znaczne ilości potasu, wapnia i magnezu, które poprawiają pracę układu płciowego. Poza tym posiada także znaczne ilości błonnika (ok. 50% więcej niż jabłka lub brzoskwinie).
        Ja bakłażan omijałam szerokim łukiem wiele lat, nie wiem zupełnie z jakiego powodu. Być może nie wiedziałam, jak się za niego zabrać, wydawał mi się ciut egzotyczny. Przechodziłam koło niego wielokrotnie robiąc zakupy, do czasu... Pewnego jesiennego dnia wybrałam się na pobliski ryneczek po warzywa, nagle promienie słońca padły na leżące blisko mnie bakłażany. Zachwycił mnie wtedy ich piękny, głęboki odcień fioletu, nie mogłam wprost oczu oderwać. Długo się nie namyślając chwyciłam najładniejsze sztuki i dopiero w drodze do domu zaczęłam się zastanawiać co ja właściwie mam z nimi zrobić. Przeszukując internet z nadzieją na jakąś inspirację, zajrzałam oczywiście na ulubioną Kwestię Smaku. I tym razem się nie zawiodłam. Znalazłam 2 wyśmienite, a zarazem proste przepisy: Bakłażan faszerowany mięsem  (to bardziej dla mojego M.) tu oraz Bakłażan zapiekany z kurkami (to już bardziej dla mnie) tu.
Od tej pory to moje 2 ulubione przepisy na bakłażana. Robię je najczęściej razem i część bakłażanów nadziewam mielonym mięsem z indyka a resztę grzybami (pieczarki, zwłaszcza brązowe wychodzą wyśmienicie).




Jedyny minus przepisu jest  taki, że nie jest to przepis na szybkie danie. Bakłażany spędzają bowiem w piekarniku najpierw 30 min, a po nadzianiu kolejne 25-30 min. Jeśli jednak mam więcej czasu, chętnie je robię, a jeszcze chętniej zjadam :) Jeżeli ktoś nie był przekonany do bakłażana, to namawiam do wypróbowania tych przepisów. Ja odrobinę je zmodyfikowałam, gdyż do grzybów nie dodaję już grzanek, wydają mi się zbędne.
Smacznego :)



tu bakłażany nadziewane mięsem przed włożeniem do piekarnika







sobota, 15 grudnia 2012

Czerwień rządzi





Podejrzewam, że w tym świątecznym okresie, czerwień gości w większości domów. Jest to kolor, który nierozerwalnie kojarzy się ze Świętami: czerwony strój Mikołaja, czerwone nosy reniferów, czerwone jabłuszka na choince czy czerwony barszcz z uszkami :)
Nie ukrywam, że choć nie jestem wielką fanką tego koloru, to akurat Świąt Bożego Narodzenia nie wyobrażam sobie bez czerwieni. Poza tym jest to barwa niezwykle energetyczna, dodaje chęci do życia i przegania zimową depresję. Dlatego też nie mogło jej zabraknąć w moim domu.



 Żeby nie przedobrzyć z tą czerwienią, połączyłąm ją z bielą i oczywiście z zielonym. Zastanawiał się ktoś kiedyś, że o ile w ozdobach świątecznych połączenie zieleni z czerwienią wygląda idealnie, to strój w tych kolorach wygląda co najmniej ekscentrycznie. Kiedyś spróbowałam, jednak nie mogłam znieść swego odbicia w lustrze :)




piątek, 14 grudnia 2012

W tęsknocie za słońcem

Dziś jest przeszywająco zimno, termometr za moim oknem pokazuje -10 stopni, odczuwalna temperatura jest jeszcze niższa, gdyż wzmaga ją lodowaty wiatr. Z balkonu zwisają sople lodu. Niby wygląda to bajecznie, pod warunkiem, że siedzimy w ciepłym domu. Gorzej gdy musimy pokonywać zaspy śnieżne lub stać na przystanku w oczekiwaniu na tramwaj czy autobus. W taki dzień jak ten marzę o gorącym piasku, ciepłej bryzie we włosach, turkusowej wodzie. Wspomnieniami wracam do miejsc, gdzie słońce przygrzewa cały rok, gdzie nie trzeba zakładać czapek i rękawiczek.


Podejrzewam, że nie tylko ja chciałabym zanurzyć stopy w ciepłym, delikatnym piasku, albo jeszcze lepiej, turlać się jak dziecko z czubka wydmy :)
                                                                                                   

To wyjątkowe miejsce, to wydmy w Maspalomas, na Gran Canarii i ponoć tak naprawdę nie są utworzone z piasku, lecz z rozdrobnionych fragmentów muszli i koralowców.
Spędziłam na Gran Canarii swoją podróż poślubną, dlatego zawsze będę z przyjemnością wspominać tę wyspę...





Ech...czas wrócić do rzeczywistości i do śniegu za oknem. W końcu zima też ma swoje uroki, np. zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Powoli przygotowuję mieszkanie na ten magiczny okres, mimo, że właściwie cały spędzimy poza domem. Ale o tym już następnym razem...

środa, 12 grudnia 2012

12.12.2012

Witajcie!
Dziś wyjątkowa data, data która szybko się nie powtórzy, data ponoć magiczna. Pomyślałam, że w takim wyjątkowym dniu, czas wreszcie zdobyć się na odwagę i pojawić się oficjalnie w blogowym świecie! W świecie, w którym funkcjonuję już od kilku lat, jednak zawsze tylko jako cichy obserwator. Myślę, że czas najwyższy to zmienić, szczególnie że jest parę osób, które mnie serdecznie do tego namawiają.
Opowiem kiedyś, skąd wziął się zapach turkusu, dziś napomknę tylko, że to mój ulubiony kolor, który z jednej strony dodaje mi energii, z drugiej uspokaja i wycisza. Jest to też kolor, dzięki któremu przenoszę się wspomnieniami w takie miejsca jak to:




Właśnie między innymi o takich wspaniałych miejscach ale również o moich pasjach i radościach życia codziennego będzie ten blog.
Zapraszam :)