czwartek, 24 stycznia 2013

Sypialnia dawniej i dziś








Skoro już zaprezentowałam światu sypialnię, to chciałam jeszcze pokazać kilka migawek z tego, jak ten pokój wyglądał wcześniej. To najmniejszy pokój w naszym mieszkaniu, teraz mieści się w nim to co w sypialni najważniejsze, ale do tej pory był używany jako składzik rzeczy wszelakich i co tu dużo mówić, nie wyglądał zbyt uroczo.




 
Tak wyglądał ten pokoik, gdy mieszkanie należało jeszcze do poprzednich właścicieli:





 Poniżej zdjęcie robione w tym samym miejscu dawniej i dziś:







 Poniżej kilka zdjęć z okresu remontu. Pokój był składem wszelakich kartonów, tynków, gipsów i narzędzi. Dobrze, że ten okres już za nami :)










 Zdecydowanie wolę taki widok oraz brak wszędobylskiego pyłu i kurzu:










wtorek, 22 stycznia 2013

Sypialnia



Nareszcie jest....długo wyczekiwana, wytęskniona....nasza nowa sypialnia!!! Sporo czasu minęło zanim mogliśmy się do niej wprowadzić. Wszystko dlatego, że właściwie zrobiliśmy ją zupełnie sami, jedyna praca zlecona dla fachowca to wycyklinowanie parkietu. Wielkie brawa należą się tu mojemu M., gdyż sam kładł gładzie (bez wcześniejszego doświadczenia w tej materii) i cegłę na ścianę. Fugi to nasze wspólne dzieło. Może nie są idealne, ale też robiliśmy to pierwszy raz, a poza tym kto widział ceglany mur z fugą jak spod igły? Potem było już tylko przyjemniej (i czyściej): malowanie ścian i sufitu. Następny etap to znowu dzieło M. (zdolniacha z niego): własnoręcznie wykonał szafę i półki na książki, do mnie należało jedynie ich pomalowanie. 




 



















Po tych wszystkich pracach, mogliśmy wreszcie posprzątać pokój i wnieść łóżko. Następnie do akcji wkroczyły drobiazgi: zegar, poduszki, firanki itd. Nawet nie wiecie jak długo czekaliśmy na ten moment....sypialnia miała być gotowa już w zeszłym roku, ale ciągły brak czasu uniemożliwiał zrobienie jej w zakładanym przez nas terminie. Ale w końcu jest i mogę wszem i wobec się nią pochwalić :) 









 








 Słodkich snów życzę wszystkim. Dobranoc...




środa, 9 stycznia 2013

Bonne Maman

       
        Podejrzewam, że większość z Was rozpoznaje produkty Bonne Maman, a część, podobnie jak ja, jest ich smakoszami. Z reguły nie kupuję dżemów i konfitur; te które dostępne są w naszych sklepach naszpikowane są chemią, a owoce stanowią niewielki procent zawartości opakowania. Poza tym, zarówno moja mama, jak i teściowa robią przepyszne powidła, dżemy czy konfitury z działkowych owoców. Jednak muszę szczerze przyznać, że wyroby francuskiej marki Bonne Maman dorównują smakiem tym, które dostaję od mamy.  Poza tym mają równie dobry skład. Żadnej chemii, tylko owoce, cukier, ewentualnie jako zagęszczacz pektyna owocowa. No i przyciągają wzrok czymś jeszcze: ślicznymi słoiczkami z nakrętką w kratkę vichy. Są tak ładne, że aż żal się ich pozbywać, gdy z konfitury pozostanie tylko wspomnienie.

 Niestety wyroby Bonne Maman są u nas dość trudno dostępne, a poza tym odstraszają ceną.  Za słoiczek trzeba zapłacić średnio ok 15 pln, natomiast we Francji to koszt ok 2 euro. Dlatego też, gdy tylko ktoś z moich znajomych wybiera się w tamtym kierunku, składam zamówienie na pyszności z Bonne Maman. I takim oto sposobem w tym tygodniu zawitała do mnie taka smakowita przesyłka:











Póki co, jeszcze wszystkie słoiki są zamknięte, ale coś czuję, że ten stan raczej nie potrwa długo :) Najbardziej ciekawa jestem kremu kasztanowego, jeszcze nie miałam okazji go spróbować, mimo że w naszych sklepach jest on również dostępny. A Wy macie swoich ulubieńców wśród wyrobów Bonne Maman?




Pozostając w kolorystyce nakrętki Bonne Maman, pokażę jeszcze kilka świątecznych migawek, gdyż niebawem wszystkie akcenty bożonarodzeniowe powędrują do pudełek w oczekiwaniu na następne grudniowe święta.

 


 








 Gdyby ktoś był zainteresowany:
czajniczek, podkładki pod kubek, miska w "sweterkowy" wzór - home&you
wieszak jaszczurka - pamiątka z Gran Canarii
duży filcowy mikołaj - Jysk
poduszki -  dekoria.pl


środa, 2 stycznia 2013

Styl kolonialny

Większość moich koleżanek blogerek uwielbia styl francuski, na blogach panuje wszechobecna biel. Owszem, bardzo lubię taki styl, ale nie u siebie, jakoś do mnie nie pasuje. Mnie dawno już uwiódł styl kolonialny. Styl wywodzący się z czasów dawnych kolonii francuskich, hiszpańskich czy brytyjskich. Inspirowany Azją lub Afryką, koniecznie z dużą ilością ciepłych kolorów i drewna. Być może ten styl do mnie przemawia, gdyż wiąże się z moją tęsknotą za podróżami, za egzotyką, a może winna jest moja miłość do drewna.
Uwielbiam drewno, jeśli posiadam meble z płyty, to raczej z finansowej konieczności niż z wyboru. Drewniane meble kojarzą mi się z ciepłem, z domowym ogniskiem, z przytulnością, jeśli do tego są to meble z drewna egzotycznego, to jestem już w siódmym niebie :)



Apogeum szczęścia osiągam, gdy wchodzę do takich sklepów jak Inne Meble, Belbaazar czy Farma Kolonialna. Oczy mi się świecą i najchętniej bym tam od razu zamieszkała. Jedyne co mnie odstrasza to cena podziwianych przeze mnie przedmiotów.


  




 W tym stylu lubię też to, że nie ma sztywnych reguł, można czerpać inspiracje z różnych zakątków świata. Meble mają różne kolory i faktury, od jasnych po bardzo ciemne, wręcz czarne. Ja najbardziej lubię te w ciepłym, miodowym odcieniu brązu, o dość prostej formie. Te bogato zdobione, czasem złocone, z ogromną ilością zawijasów i rzeźbień nie przemawiają do mnie, wolę te skromniejsze, których jedyną ozdobą jest barwa drewna. Obecnie jestem na etapie urządzania sypialni, poświęcamy jej ostatnio każdą wolną chwilę, jeszcze troszkę i powinna być gotowa. Oczywiście pochwalę się nią wszem i wobec, bo prawie w całości będzie zrobiona przez nas. Nie byłabym sobą, gdybym nie umieściła w niej kolonialnych elementów. Na razie pokazuję jedynie moje klimaty, to co mi się podoba i inspiruje, na efekt końcowy sypialni muszę jeszcze jednak troszkę poczekać. Sama jestem go ciekawa :) 


Większość zdjęć: www.innemeble.pl